Dlaczego (nie) wierzysz?

autor: Sylwia Hazboun
Inspiracje z Betlejem
Podziel się tym wpisem

To, że człowiek potrzebuje w życiu czegoś więcej, niż scrollowania Facebooka jest dla mnie jasne. Jednak – czym jest to „coś więcej”? Czy nie nosimy w sobie wielu pytań i nie szukamy na nie odpowiedzi za wszelką cenę? Modna jest ostatnio fascynacja tym, co odmienne. Wielu ludzi szuka pokoju serca, może nawet szuka Boga, jednak… nie w Kościele. Ponadto, im jesteśmy starsi, tym trudniej zaprzyjaźnić się z kimś, kto myśli lub wierzy inaczej. Ostatecznie lądujemy w środowisku, w którym przyznanie się do chodzenia na jogę spotyka się z zachwytem, a przyznanie do pójścia do spowiedzi po latach… No cóż, mniejszym. Po drugiej stronie są ci, którzy nie pisną słowa znajomym o zakrapianej imprezie, na którą trafili przypadkiem, za to z entuzjazmem opowiedzą sobie o wrażeniach z pielgrzymki (a z jogą rzecz jasna nie mają nic wspólnego).

Tak jest wygodniej. Mądry to ten, kto myśli podobnie jak ja, prawda?

Gdybyś z tego wpisu miał zapamiętać tylko jedną rzecz, to zapamiętaj to pytanie: Ilu masz przyjaciół „z tej innej bajki”?

Nikt nie jest tylko z jednej bajki

Może jednak zdarzyć się i taki moment, kiedy jedna strona po cichu rozumie tą drugą. Może jedna strona tęskniąc za odrobiną szaleństwa popełni jakiś błąd, który wcześniej w głowie się nie mieścił i choć trochę zrozumie tych, których wcześniej twardo osądzała? Może druga strona zapragnie „czegoś” duchowego i choć trochę zrozumie tych, którzy od dawna kontemplują nieśmiertelność?

Nigdy nie szukałam Boga gdzieś w dalekowschodnich medytacjach ani przedchrześcijańskich tradycjach słowiańskich. A mimo to – wierzcie lub nie – dostrzegam wyraźnie, co ludziom wątpiącym może przeszkadzać w Kościele i nawet w samym Bogu. Chyba najbardziej – tak częsty brak zrozumienia ze strony osób wierzących i duchownych. Z drugiej jednak strony osoby mające złe doświadczenia z jednym księdzem… obrażają się bez trudu na cały Kościół. Rzecz w tym, że kiedy chrześcijanie żyją zgodnie ze swoją wiarą, mówi się o tym niewiele albo wcale. Czy mówili dzisiaj w wiadomościach o samolocie z Frankfurtu do Pekinu, który doleciał do celu szczęśliwie i o czasie? Nie. Ani o tysiącach innych samolotów, które nie spadły po drodze. Tak też i o chrześcijanach nie mówi się wtedy, kiedy żyją „po chrześcijańsku”. Upadek chrześcijanina jest jednak jak upadek samolotu. Wieść roznosi się wszędzie.

Są też i tacy, co o Kościele wypowiadają się zawsze bezkrytycznie i ani śmią pomyśleć coś złego o kapłanach. A przecież dobrze wiemy, że na świecie biało-czarne są tylko klawisze fortepianu. Ludzie wierzący nie są bezgrzeszni, choć dążą do świętości. Bywa, że są hipokrytami. Ludzie niewierzący i wątpiący nadal mogą być szlachetnymi ludźmi. Czasem tęsknią za duchowością, czasem o niej nie myślą. Bywa, że się z niej nabijają. Ostatecznie jedni i drudzy wcale aż tak się od siebie nie różnią.

W gąszczu wątpliwości

I ja też czasem wątpię. Czasem fruwam przepełniona modlitwą, a czasem jedyne, co sobie myślę na Mszy to: „to wszystko jakieś dziwne”. Wiem natomiast jedno: nikt nie doprowadzi cię do serca twojej wiary trafniej, niż niewierzący. Im bliższym jest dla ciebie przyjacielem, tym prędzej załapiesz, o co chodziło Jezusowi Chrystusowi. Serio. Wystarczy, że będziecie się nawzajem szanować, a on nawet nie będzie musiał nic mówić, o nic cię nie pytać. Już sama jego obecność będzie pytaniem. Czy dajesz prawdziwe świadectwo wiary? Czy twoja postawa naprawdę wyraża miłosierdzie?

Odbij swoją wiarę w lustrze wątpliwości tych, którzy ostatni raz w kościele byli na swoim bierzmowaniu. Nauczysz się od nich więcej, niż od koleżanek ze wspólnoty.

Inspiracje z Betlejem

Pewnego dnia zauważyłam, że brakuje mi takiego miejsca, gdzie narracja przybiera różne kształty, a nie jest tylko a) antykościelną tubą propagandową lub b) miejscem, gdzie wierzący chrześcijanie tylko siedzą w sosie własnym i z uznaniem klepią się po ramionach.

Stąd pomysł założenia „Inspiracji z Betlejem” – grupy na Facebooku. Miejsca, gdzie można się przyznać, że czasem za cholerę nie chce ci się modlić albo – wręcz odwrotnie – że może coś jest w tej modlitwie? I spotkamy się gdzieś pośrodku.

To nie oznacza, że zachęcam do półśrodków. O nie. Lubię gorącą wiarę. Ale nie znoszę odwracania się od tych, którzy wierzą inaczej / nie wierzą / wątpią i poszukują / wątpią i nie poszukują / (możliwości pewnie jest jeszcze wiele). Wiem, że każdy ma coś wartościowego, czym może się podzielić.

Ty także dołącz! KLIK

Inspiracje z Betlejem

 


Podziel się tym wpisem

Czytaj również