Czy chcesz dowiedzieć się więcej o realiach Jerozolimy z IV wieku? To miejsce i czas stało się tłem do mojego opowiadania „Zapach mirry”. Tym opowiadaniem rozpoczynam kolejną bliskowschodnią przygodę.
Na naszym blogu są już treści edukacyjne, muzyka, sklepik z dewocjonaliami, a dziś dołącza do nich również literatura. Chciałabym poprzez opowiadania „wciągnąć” Cię do świata Bliskiego Wschodu. Tak, abyś nie musiał/a czytać akademickich i „ciężkich” lektur – robię to za Ciebie! Tobie pozostaje więc cieszyć się smakiem, zapachem i dotykiem świętych miejsc. Dowiedz się więcej o tle historycznym opowiadania „Zapach mirry”!
Jeśli chcesz przeczytać opowiadanie, dołącz do listy mailingowej. Bezpłatny link do przeczytania opowiadanie udostępnię Ci w pierwszej wiadomości mailowej.
Lektury
Zacznijmy od książek, które przeczytałam, aby lepiej poznać tło mojej historii i zrobić wszystko, by sceneria opowiadania była zgodna z ówczesnymi realiami
- The pilgrimage of Etheria – Patristic Publishing – To książka będąca zapisem pątniczki Egerii, która podróżowała do Ziemi Świętej w IV w. n.e. To z tej książki dowiedziałam się, jak wyglądało świętowanie Wielkanocy oraz święta Znalezienia Krzyża w Jerozolimie oraz jakie wówczas w Jerozolimie istniały kościoły i jak wyglądała Bazylika Grobu. W tej książce jest również najstarsza wzmianka na temat użycia kadzidła w liturgii chrześcijańskiej, co z perspektywy opowiadania jest dosyć istotne.
- Perfume in the Bible – Perfumy w Biblii, Charles Sell, 2019 – To książka będąca bardzo wnikliwą analizą perfumerii w Biblii. Bez tej wiedzy niemożliwym byłoby aż tak szczegółowe i dokładne opisanie w opowiadaniu kwestii zapachów, a to właśnie wokół flakonu perfum opleciona jest historia Nersesa. To z tej książki dowiedziałam się również więcej o samych handlarzach perfum, a nawet o krążących mitach wokół pozyskiwania wonności, rozsiewanych przez samych handlarzy.
Opowiadanie zanurzone jest w realiach drugiej połowy IV wieku. Poniższy komentarz dotyczy więc właśnie tego okresu.
Jerozolima
Jerozolima została zrównana z ziemią w 70 r. n.e. 60 lat później cesarz Hadrian odbudował ją pod nową nazwą – Aelia Capitolina. Plan miasta był dostosowany do ówczesnych standardów budowy rzymskich miast. Główną ulicą była więc Cardo Maximo, biegnąca z północy na południe, przecinana ze wschodu na zachód przecznicami decamenus.
Co istotne, ulica prowadząca z dzisiejszej Bramy Damasceńskiej w głąb miasta i obok Bazyliki Grobu, to właśnie ówczesna Cardo Maximo 😊 To na tej ulicy oraz w wszelakich pobocznych, Nerses, bohater opowiadania poszukuje handlarza perfum.
Skoro już jesteśmy przy Bramie Damasceńskiej, faktycznie jest to brama, z której droga prowadziła do Damaszku. W opowiadaniu jednak nosi nazwę Brama Kolumny, ze względu na kolumnę Hadriana, która stała wówczas po jej zewnętrznej stronie. Co ciekawe, w języku arabskim ta brama do dziś nosi nazwę Brama Kolumny (باب العمود), choć kolumny już dawno tam nie ma.
Gdzie natomiast znajdziemy kolumnę? Aby ją znaleźć, można udać się z wyprawą do Jordanii, do miejscowości Madaba, gdzie zachowała się podłogowa mozaika z VI wieku. Widać na niej Jerozolimę, przecinające ją Cardo Maximo, Bazylikę Grobu Świętego (jeszcze w ówczesnym kształcie, a więc większą, niż dzisiaj), bramę wyjazdową oraz czarną kolumnę.
W opowiadaniu wspomniane są również dwa inne kościoły w Jerozolimie – kościół na Syjonie, mieszczący się w miejscu dawnego Wieczernika, nie jest to jednak miejsce, które dziś jest wskazywane jako Wieczernik (zasadniczo dzisiejszy Wieczernik to miejsce raczej symboliczne, a nie historyczne). Wspomniany jest również kościół Eleony na Górze Oliwnej. Znajduje się on na terenie dzisiejszego kompleksu Pater Noster, a dokładniej mowa tu o grocie, jaką na terenie tego kompleksu można znaleźć.
A tak na marginesie – nie tylko Jerozolima nosiła wówczas inną nazwę. Również miasto rodzinne bohatera opowiadania, Nersesa, biblijne Sychem (tam, gdzie znaleźć można studnię, przy której Chrystus poprosił Samarytankę o wodę), wówczas nosiło nazwę Julia Neapolis. Oddalone jest o około 70 kilometrów od Jerozolimy. Dziś to arabska miejscowość na Zachodnim Brzegu Autonomii Palestyńskiej nosząca nazwę Nablus.
Bazylika Grobu Pańskiego
Wspomniany już cesarz Hadrian, był bardzo zaciekłym prześladowcą chrześcijan. Chcąc zmazać ich przywiązanie do miejsc świętych, w miejscu Grobu Chrystusa w II wieku n.e. stanęła… świątynia Jowisza! Z kolei na samej Golgocie znaleźć można było figurę Wenus.
Opowiadanie zanurzone jest jednak w nieco późniejsze realia, a konkretniej po historycznym wydarzeniu, jakie miało miejsce na początku IV wieku – przyjazd św. Heleny do Jerozolimy, odnalezienie Grobu, odkrycie Golgoty spod gruzów oraz odnalezienie krzyża św. A po tym wszystkim – budowa bazyliki. Składała się z kilku części – Anastasis to mauzoleum, gdzie znajdował się grób. Dosyć podobne było do tego, które można dziś znaleźć w Bazylice Grobu. Inaczej jednak wyglądało miejsce Kalwarii oraz sama bazylika. Kalwaria znajdowała się w otwartej, niezadaszonej części kompleksu. Kościołem „zasadniczym” była natomiast bazylika Martyrium. Była znacznie większa od dzisiejszej świątyni. Rzecz jasna nie było wówczas mowy o obecnych podziałach świątyni na część grecką, łacińską, ormiańską, syryjską, koptyjską i etiopską.
Historia odnalezienia krzyża oraz uroczystości, tradycje i legendy
Św. Helena przybyła do Jeruzalem 57 lat (licząc od daty mojego opowiadania). Dzięki jej synowi, cesarzowi Konstantynowi, już 13 lat przed jej przyjazdem w całym Cesarstwie panowała swoboda religijna i chrześcijanie nie musieli dłużej ukrywać swojej wiary. Wydany przez jej syna Edykt Mediolański zakończył okres krwawych prześladowań, podczas których wielu chrześcijan zginęło, na miejscach świętych stawiano pogańskie świątynie, Jerozolima została zniszczona, a następnie odbudowana przez okupanta. Już pod nową nazwą – Aelia Capitolina – wypędzono z niej wszystkich Żydów i tępiono chrześcijan. Nowy plan miasta poszerzył mury obronne i to wówczas Kalwaria znalazła się w obrębie miejskich murów. Zasypana kamieniami stała się miejscem czci bogini Wenus, a na najświętszym grobie Chrystusa cesarz Hadrian postawił świątynię Jowisza.
Helena przyjęła chrześcijaństwo w Konstantynopolu. Przybyła do Jerozolimy zasypanej gruzami na polecenie swojego syna i zleciła odkopanie spod sterty kamieni Grobu Chrystusa i skały Golgoty. Wówczas wybudowano pierwszą bazylikę – w miejscu grobu powstało okrągłe mauzoleum Anastasis. Obok niej wybudowano kościół Martyrium, który od Anastasis oddzielał niezadaszony plac. W jego rogu odsłonięto skałę Golgoty. Dawne modły do greckich bóstw powoli ulatywały w niepamięć, choć w cesarstwie nadal większość obywateli stanowili Grecy. Misją Heleny stało się odnalezienia krzyża, na którym umęczono na śmierć Jezusa Chrystusa. I odnalazła go.
Trzy krzyże zrzucone były do dołu po cysternie i następnie zasypane kamieniami celem wyrównania terenu. Helena odnalazła to miejsce podczas odkrywania skały Golgoty i grobu spod skruszonych skał. Do krzyża nadal przybita była tablica z opisem winy Chrystusa.
Same obchody święta, głoszenie przez kapłanów po kilka kazań, termin świętowania (27 września, a nie 14 września wg. Łacińskiego kalendarza) – są to detale, o których dowiedziałam się z zapisków Egerii. Co ciekawe, wspomina ona o panującej wówczas tradycji wedle której na modlitwy do kościoła nie mogli przychodzić ludzie nieochrzczeni. Katechumeni przygotowujący się do chrztu mogli natomiast uczestniczyć tylko w Liturgii Słowa. W moim opowiadaniu zarówno Nerses jak i poszukiwany przez niego Libanios, handlarz perfum, są ochrzczonymi chrześcijanami, dlatego podczas świąt Nerses postanawia szukać go w świątyni.
Ślady niektórych tradycji i legend z tamtych czasów można do dziś dostrzec wśród współczesnych chrześcijan Bliskiego Wschodu. Mowa tu o tajemniczym zapachu bazylii w kościele – nawiązuje to do przekazów o tym, iż w miejscu, spod którego św. Helena wydobyła relikwie krzyża, rosła bazylia. Do dziś w niektórych kościołach można w dzień tego święta poczuć zapach bazylii 😊
Drugi „relikt” tradycji z tamtych czasów to owoc granatu. Wrzesień jest sezonem tego owocu, a on sam często pojawia się w rozważaniach arabskich duchownych jako symbol słodyczy otulonej gorzkim smakiem – kto jadł granat, ten wie, jakie to słodko-gorzkie doświadczenie.
Trzecim bliskowschodnim symbolem, który znaleźć można w opowiadaniu jest ogień. Wedle tradycji, św. Helena poinformowała swojego syna Konstantyna o tym, iż znalazła krzyż, właśnie poprzez znak ognia. Zapalany był przez mieszkańców wzgórz, po kolei, z Jerozolimy, aż do Konstantynopola. Również w IV wieku wieczór święta spędzano przy ogniskach. Nasz bohater Nerses właśnie przy ognisku rozmyśla o kazaniu, które usłyszał wcześniej tego samego dnia. Święto Znalezienia Krzyża jest do dziś obchodzone przez bliskowschodnich chrześcijan w towarzystwie ognia. Ta tradycja do dziś nosi nazwę z języka aramejskiego – ‘abbule.
Pachnidła, kadzidła i olejki
Nerses, bohater opowiadania, drwal z Julia Neapolis, zapragnął kupić swojej żonie flakon olejku mirry. Ówczesne perfumy miały właśnie postać wonnych olejków. Używano ich zarówno w „życiu świeckim”, jako pachnideł, ale także w życiu religijnym, jako olejków namaszczających. Sami zaś handlarze perfum byli jednocześnie zielarzami oraz farmaceutami.
Strzegli jednak zazdrośnie tajników swojego zawodu. W zapiskach historycznych można znaleźć bardzo ciekawe legendy, jakie opowiadali kupcom. Podbijali w ten sposób ceny pachnideł (jeśli jakiś olejek był zrobiony z rośliny rosnącej tylko i wyłącznie w Himalajach kilka tysięcy metrów nad poziomem morza, to chyba musiało być drogie, prawda?). Z drugiej strony także te wyssane z palca opowieści dawały im pewność, że nikt nie przejmie sekretów ich zawodu.
Jeśli zaś chodzi o liturgiczne użycie kadzideł i olejów, można przyjąć, iż chrześcijańska tradycja zachowała w tym względzie ciągłość względem tradycji żydowskiej. Już w Księdze Wyjścia znaleźć można powiem receptury na sporządzanie liturgicznego kadzidła i oleju namaszczenia. Użycie go jednak poza świątynią było przez Boga zakazane pod groźbą kary śmierci.
Budowę ołtarza i palenie nad nim wonnego kadzidła według boskiej receptury polecił Mojżeszowi sam Bóg. Ołtarz w Namiocie Spotkania miał być zrobiony z drzewa akacjowego i pokryty złotem. Brat Mojżesza, Aaron, miał rozpalać kadzidło rano i wieczorem po zapaleniu świątynnych lamp skrytych w Namiocie Spotkania. Rytuał miał być kontynuowany przez kolejne pokolenia również po dotarciu przez Naród Wybrany do ziemi Kanaan i po wybudowaniu świątyni w Jeruzalem. Chmura dymu miała zasłaniać kapłanowi oblicze Boga, bo ujrzawszy je, z pewnością by umarł. I tak potomkowie Aarona przez wieki spalali ofiarne kadzidło przy ołtarzu Przymierza.
Jednym z nich był Zachariasz, któremu podczas służby anioł objawił nowinę o narodzinach jego syna, proroka, Jana Chrzciciela – jedynego z proroków, który spotkał Mesyasza, Chrystusa. I tak Stare Przymierze Spotkało się z Nowym.
Następnie Dobra Nowina zwiastowana przez Chrystusa Jego świadectwem, śmiercią i zmartwychwstaniem niesiona jest na krańce świata. Rozchodzi się po świecie niczym woń kadzidła, dla jednych staje się zapachem przyjemnym i miłym, a u innych, miłujących przyjemności świata, wzbudza wstręt.
Języki
Jeśli chodzi o sytuację językową z drugiej połowy IV wieku, była ona bardzo podobna do tej z czasów Chrystusa.
Język aramejski nadal był językiem życia codziennego, a greka językiem kultury i liturgii. W niektórych kontekstach życia w cesarstwie obowiązywała również łacina. W opowiadaniu znajdziesz fragment pieśni żałobnej w języku aramejskim, odmianie syryjskiej.
Inne ciekawostki
W opowiadaniu „Zapach mirry” postanowiłam zmierzyć się z tzw. Psalmami złorzeczącymi. To Psalmy lub ich fragmenty, które dla dzisiejszych chrześcijan brzmią bardzo „niechrześcijańsko”. Życzą bowiem wrogowi wszystkiego, co najgorsze, ze śmiercią dzieci włącznie. W opowiadaniu jednak są zestawione z potwornym bólem, jakiego doświadcza bohater, Nerses. Mam nadzieję, że opowiadanie rzuca nieco światła na rozumienie tych Psalmów w kontekście całego przekazu Biblii.
W zapiskach Egerii spotkałam się z biblijnym podejściem do rozkładu dnia i godzin, stąd to samo znaleźć można w moim opowiadaniu. Każdy wieczór bowiem „otwiera” już dzień kolejny mniej więcej o godzinie „naszej” 18:00. Kolejne 12 godzin zaczyna się więc o 6:00 rano, kiedy więc jest to godzina „zero”, to godzina druga jest w rzeczywistości naszą 8:00 rano, a szósta to nasze południe.
Wzmianka o lampach oliwnych w opowiadaniu nie ma większego znaczenia dla samej fabuły, jednak i tak pozostaje ciekawym elementem. Lampę w końcu można spotkać również podczas lektury Biblii, szczególnie w przypowieści o 5 pannach rozsądnych i 5 nierozsądnych. Ówczesne lampy oliwne wyglądały bowiem inaczej, niż te, które w naszym kręgu kulturowym jako pierwsze przychodzą nam do głowy.
A na koniec… Chawila, Saba i Ofir. Pradawne krainy wspomniane w Starym Testamencie, których położenia do dziś nie udało się w pełni ustalić – poza Sabą, która leżała na terenie dzisiejszego Jemenu. Myślę, że jeszcze nie raz pojawią się w moich opowiadaniach.
Czy chcesz przeczytać opowiadanie „Zapach mirry”
Dołącz do listy mailingowej, aby poznać historię Nersesa!