Co sprawia, że ta muzyka brzmi tak „inaczej”? 6 powodów

autor: Sylwia Hazboun
Podziel się tym wpisem

Jeszcze nie słyszałam o kręgu kulturowym, w którym muzyka nie zajmowałaby ważnego miejsca – w kulturze czy religii. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że współczesna muzyka, której słuchamy i która kształtuje nasze przyzwyczajenia i wrażliwość, jest tylko jednym z wariantów muzycznych. Mnóstwo rozwiązań obecnych we współczesnej muzyce bynajmniej nie jest uniwersalne. Tymczasem ja na swojej muzycznej drodze wykonałam krok w stronę innych nurtów muzycznych (tworzę muzykę chrześcijańską inspirowaną Bliskim Wschodem) i niemal od pierwszego dźwięku zabieram Cię gdzieś na pustynię. A więc? Jak to się dzieje?

Bliskowschodnia, inna wrażliwość muzyczna

To dosyć nieoczywiste, ale moim zdaniem kluczowe. Zauważyłam to po raz pierwszy, kiedy oglądałam arabskie „Mam talent” czy „Idola”. Jury reagowało zachwytem w zupełnie innych momentach, niż się tego spodziewałam. To był pierwszy krok do zrozumienia, że nasze przyzwyczajenia muzyczne są umowne. I to, że coś nam się podoba nie oznacza, że to jest „uniwersalnie piękne”. W naszej muzyce współczesnej panuje mnóstwo zasad, co do których niekoniecznie zdajemy sobie sprawę, że „można inaczej”. A więc w naszym „zachodnim” kręgu kulturowym, przede wszystkim musi być głośno (istnieje nawet takie zjawisko jak „wojna głośności”). Po drugie – wysoko i pełnym głosem. To się zaczyna zmieniać, choć główna tendencja ciągle jest taka sama. Wokaliści mają ćwiczyć mixed voice i śpiewać głosem przypominającym pełny, piersiowy, jak najwyżej. Największe zachwyty w talent show padają w momentach, w których ktoś uderzy w wysoką nutę i utrzyma ją.

Tymczasem na Bliskim Wschodzie królują przepiękne wokalne ozdobniki. Delikatne, szybkie, „koronkowe”. Dla zachodnich wokalistów – piekielnie trudne (tak samo jak dla bliskowschodnich wokalistek piekielnie trudnym byłoby zaśpiewanie pełnym głosem wysokiego C).

Oczywiście podejmuję próby takiego ozdobnego śpiewu. Choćby w poniższej pieśni

Ya Mariam – arabska pieśń maryjna

Melodyjność zamiast harmoniczności

Zaczynając od orkiestr symfonicznych, przez kościelne chóry, na disco polo kończąc – zachodnia muzyka jest „zharmonizowana”. Co to oznacza? Że stawiamy przede wszystkim na bogactwo harmonii w naszej muzyce. Nie wszystkie dźwięki złożone ze sobą brzmią harmonicznie. Wystarczy walnąć po omacku w klawisze pianina, żeby się o tym przekonać. To dlatego nasza muzyka została obudowana szeregiem zasad, które sprawiają, że ta harmonia jest zachowana (i przyjemna dla ucha). I ona w tej muzyce jest – czy to w wymiarze bardzo podstawowym (jak piosenki dla dzieci oparte na dwóch akordach), aż po wymiar wyrafinowany, jaki słyszymy przy bardziej złożonych utworach (choćby przy wspomnianych orkiestrach symfonicznych). Jednakże nic za darmo! Harmonizując muzykę musimy pójść na szereg kompromisów (o których przeczytasz także w kolejnych punktach). Jednym z tych poświęceń jest właśnie bogactwo melodii. Muzyka Bliskiego Wschodu bardziej niż na bogactwo harmonii stawia na bogactwo melodii. Szczytem muzycznego kunsztu niekoniecznie będzie orkiestra na 100 instrumentów i chór na 4 głosy, a raczej solowy śpiew opatrzony tysiącem wokalnych ozdobników, przy akompaniamencie instrumentów, które… także pełnią raczej solową funkcję. Jak to możliwe? Czytaj dalej.

Skale muzyczne

Ten punkt bardzo ściśle łączy się z poprzednim. Świat współczesnej muzyki zachodniej zbudowany jest na JEDNEJ skali muzycznej! Powiem więcej – pomimo że z tej jednej skali muzycznej można utworzyć 7 skal modalnych (jońska, dorycka, frygijska, lidyjska, miksolidyjska, eolska i lokrycka), znakomita większość współczesnej muzyki zachodniej korzysta tylko z dwóch!!!

A więc, jeśli – tak jak ja kiedyś – jesteś osobą, która myśli, że dur i moll to wszystko, co istnieje w muzyce, to muszę Cię poinformować, że… jesteś w ogromnym błędzie.

Skala muzyczna to nic innego jak sekwencja interwałów, które prowadzą od konkretnego dźwięku do dźwięku o oktawę od niego wyższego lub niższego. Takie schodki. A więc, zachodnie schodki, choć całkiem przyzwoite, to jednak korzystają z tylko jednej sekwencji.

A w muzyce Bliskiego Wschodu samych podstawowych skal jest 7. A do tego jeszcze cała masa pochodnych! A na dodatek mamy tu do czynienia z niespotykanymi w zachodniej muzyce interwałami, które w naszych uszach brzmią bardzo nienaturalnie (tzw. ćwierćtony lub mikrotony). Najmniejsza odległość między dźwiękami w zachodniej muzyce to półton. A więc arabska muzyka zna coś takiego jak połowa tego półtonu. Tak, dobrze zgadujesz. Nauczenie się tego jest cholernie trudne.

I ktoś by zapytał – kto przy zdrowych zmysłach mając do dyspozycji mnóstwo możliwości ogranicza się tylko do jednej? Dlaczego zachodnia muzyka w którymś momencie zrezygnowała z bogactwa skal muzycznych na rzecz jednej, w dodatku nałożonej na pocięty od linijki system równomiernie temperowany (tak, system równomiernie temperowany także nie jest zjawiskiem obiektywnym dla całej muzyki świata)? Odpowiedź jest prosta. Bo harmonia. ? Tak, skale arabskie po prostu są nieharmoniczne, a jeśli czasem bywają, to i tak nie pięknej harmonii, a pięknej melodii ludzie w utworach będą oczekiwać. Dorabianie akordów gitarowych czy partytury na orkiestrę symfoniczną do większości orientalnych utworów byłoby niemożliwe lub przynajmniej nie brzmiałoby dobrze. Coś za coś ?

Bawiąc się ze skalami Bliskiego Wschodu powstała moja wersja pieśni „Mario czy już wiesz” – w oryginale skomponowana została w skali mollowej (eolskiej). A u mnie – w hijaz 🙂

Instrumenty – inne brzmienie, konstrukcja, funkcja

Znowu – ten punkt ściśle wiąże się z poprzednim. Obecność egzotycznych instrumentów w arabskiej muzyce widać i słychać od razu. Jednak nie tylko ich odmienne brzmienie sprawia, że dokładają swoją cegiełkę do „orientalnego klimatu” tej muzyki.

Przede wszystkim o instrumentach inaczej się myśli. Dziwnie to brzmi, ale tak jest. Choćby lutnia – z pozoru przypomina naszą gitarę. Wierzcie mi – nikt na Bliskim Wschodzie nie szuka w internecie akordów do arabskiej piosenki, żeby zagrać ją na lutni. Po prostu nie! Bo czym są akordy? Niczym innym jak współbrzmieniem kilku dźwięków jednocześnie, a więc są odpowiednie do muzyki takiej jak nasza – zharmonizowanej do granic możliwości. Tymczasem lutnia to instrument solowy, raczej grający melodycznie, a nie harmonicznie. Jej brzmienie nie stanowi harmonicznego podkładu do partii wokalu. Raczej jest solowym „otoczeniem” wokalu swoim własnym brzmieniem. Subtelna różnica, ale jednak istotna. I oczywiście to nie dotyczy tylko lutni ?

Poza tym, orientalne instrumenty są także inaczej zbudowane. Bo czymże są progi gitary oraz klawisze pianina jak nie… instrumentem zbudowanym na potrzeby harmonicznej muzyki zagranej w systemie równomiernie temperowanym? To dlatego na gitarze i pianinie można grać na kilku strunach i klawiszach jednocześnie – dźwięki mają współbrzmieć! I jak na tych klawiszach i progach zagrasz rzeczone ćwierćtony? No właśnie – nie zagrasz ? Za to zagrasz je na lutni (na której nie zagrasz akordów). Lutnia nie ma progów. A więc nawet budowa instrumentów dostosowana jest do wrażliwości muzycznej odpowiedniej dla danego kręgu kulturowego.

Tutaj muszę dodać, że instrumentem, który sprawdza się świetnie i na Zachodzie i na Wschodzie są skrzypce ?

Rytm… lub jego brak

Znowu zauważysz, że to kolejny punkt związany z harmonicznością i melodyjnością. To, że muzyka musi być rytmiczna mamy wpojone do głowy jako pewną oczywistość. I ma to zastosowanie jak najbardziej… w naszym kręgu kulturowym. Bynajmniej nie jest to uniwersalna zasada. Racja – jak inaczej zebrać ze sobą w jedną całość orkiestrę na kilkadziesiąt instrumentów i drugie tyle głosów w chórze, niż stawiając przed nimi wszystkimi człowieka, który wyznaczy im rytm? Obowiązkowa obecność rytmu to kolejny z „kompromisów”, na jaki musieliśmy pójść, aby utrzymać naszą muzykę w ryzach harmonii.

A co jeśli wokalista wcale nie ma za sobą chórku śpiewającego na głosy oraz pianisty, a za to chciałby zatrzymać się na jakimś dźwięku, odstawić rytm na bok i pochwalić się swoimi pięknymi zdolnościami ozdobników wokalnych? ? No właśnie – to wszystko znajdziemy w muzyce Bliskiego Wschodu. I oczywiście to nie jest tak, że tego rytmu nie ma nigdy, gdyż tu lądujemy w kolejnej ciekawostce – odmienności rytmów. Może się okazać, że część utworu jest nierytmiczna, a kiedy już ten rytm się pojawia lub powraca, słyszymy orientalnie brzmiące synkopy. Taka sytuacja ?

Języki

Nie mogłam tego pominąć, gdyż uważam, że semickie brzmienie języków Bliskiego Wschodu jest jednym ze składowych tego orientalnego klimatu, jaki słyszymy w tej muzyce. W mojej muzyce możecie więc usłyszeć język arabski, hebrajski i aramejski, choć wiele utworów tłumaczę na polski, żebyście jednak też rozumieli znaczenie ? Niemniej jednak, semickie języki są piękne i znakomicie wpisują się w muzyczny klimat Bliskiego Wschodu.

Dla przykładu, posłuchaj, jak brzmi „Zdrowaś Mario” w języku aramejskim.

Bonus

To nie jest tak, że jest sobie muzyka zachodnia, potem stoi gruba krecha i pojawia się muzyka wschodnia. Raczej jest to pewne spektrum, w obrębie którego można poruszać się troszkę bardziej w kierunku bogactwa harmonii lub bardziej w kierunku bogactwa melodii. Poza tym, współcześnie można też spotkać artystów na Bliskim Wschodzie tworzących po arabsku muzykę w typowo zachodnim stylu. Lub odwrotnie (czego jestem z resztą przykładem).

Dołącz do listy mailingowej i poznaj lepiej chrześcijańską historię Bliskiego Wschodu poprzez muzykę i opowieści!


Podziel się tym wpisem

Czytaj również