Słyszę to niemal codziennie. Od różnych osób. Od wierzących i niewierzących. Od osób, które były w Ziemi Świętej i które się nie wybierają. Ale jakoś nigdy od tych, którzy w tym konflikcie cierpią najbardziej. Dlaczego Ty, osoba z Polski, nie powinieneś/ nie powinnaś mówić, że konflikt izraelsko-palestyński jest nierozwiązywalny?
1. Bo zachwyca Cię Światło Pokoju przywożone z Ziemi Świętej, a może nawet zabierasz je do domu
Od kilku lat obserwuję to dziwne zjawisko. Pielgrzymi z Polski przyjeżdżają do Ziemi Świętej i zachwycają się miejscami, w których wydarzyły się absolutne i z punktu widzenia biologii niemożliwe CUDA. A w Polsce przed Świętami roznoszą sobie Światło Pokoju, które przyjeżdża z Betlejem (w 2024 roku nie przyjechało. Roznoszone było “zeszłoroczne”, zapalone w 2023).
A jednocześnie wiara wielu z tych osób (rzecz jasna mówię o części, nie wszystkich) kończy się tam, gdzie zaczyna się rozmowa o konflikcie. “To jest nierozwiązywalne, trzeba być realistą” – mówią. A gdzie ten realizm, kiedy rozmowa dotyczy poczęcia Jezusa z Ducha Świętego?
Co gorsza, dla wielu wierzących sytuacja w Ziemi Świętej to taki “lokalny koloryt”. Tak spowszedniały, że już przestaje być przerażający, a jest jedynie „ciekawy”.
Otóż wyjaśnię coś. Kiedy mówię o konieczności rozwiązania, to nie dlatego, że bujam w obłokach. Prawdopodobnie zdaję sobie sprawę o wiele wyraźniej niż Ty, jakie to wszystko jest skomplikowane. Ale mówię o rozwiązaniu mimo to dlatego, że nie zgadzam się na alternatywę. Bo alternatywą jest bierność.
2. Bo potępiasz ataki terrorytstyczne
A przynajmniej mam nadzieję, że potępiasz, niezależnie od tego, kto za nimi stoi.
Po atakach 7 października 2023 bardzo często słyszałam wypowiedzi tego rodzaju: Popieram postulaty Palestyńczyków, współczuję im okupacji. Mają prawo walczyć o lepsze jutro, ale nie w ten sposób!
No dobrze, więc znajdźmy inny sposób. Na przykład taki, jaki obraliśmy tu na tym blogu. Powtarzamy o konieczności trwałego i sprawiedliwego rozwiązania, biorącego pod uwagę dobro i równość obu narodów. I co? I ściana. “To niemożliwe!”
No dobrze, a więc ataki na niewinnych – nie, dążenie do sprawiedliwego rozwiązania – też nie, a więc… czego oczekujesz? Tego, że Palestyńczycy zaakceptują postępującą okupację, wysiedlenia, przyzwolenie społeczności międzynarodowej na to wszystko, zero dążenia do rozwiązania i… nie będzie ataków?
Zamiast mówić, że to niemożliwe, powiedz – tak! Dobrze, że tak mówisz. Dziś to brzmi niemal niemożliwe. Co możemy zrobić, żeby stawało się coraz bardziej możliwe?
A jeśli tak nie mówisz, to właściwie dlaczego potępiasz ataki, skoro to między innymi Twoje przyzwolenie do nich doprowadza?
3. Bo wyrażenie “Rozwiązanie jest niemożliwe” nie jest neutralne – ktoś się cieszy, że tak myślisz i tym kimś nie są pokrzywdzeni
Tak. Może Ci się wydawać, że takie machnięcie ręką na sprawę jest neutralne. Ale zastanów się chwilę, kto się cieszy, że świat jest przekonany o niemożliwości rozwiązania konfliktu: bezbronna rodzina, która właśnie jest wysiedlana ze swojej wioski, czy operator buldożera, który właśnie rozjeżdża ich dom? Komu na rękę jest przekonanie o nierozwiązywalności tej sytuacji?
4. Bo są ludzie, którzy nie mogą “wyłączyć fejsa” i nie myśleć o tym
Jako że mieszkamy w Polsce, spotykamy tych ludzi bardzo dużo. To ludzie, którym “łatwo powiedzieć”, łatwo rzucić sobie w eter pogląd, że konflikt jest nierozwiązywalny. Bo jeśli sami się tym tematem zmęczą, mogą się po prostu od niego odciąć, wyłączyć Facebooka, przestać obserwować dziennikarzy w Strefie Gazy na Instagramie i pojechać do Zakopanego.
Tymczasem warto pamiętać, że tego luksusu nie mają ludzie, dla których wojna jest codzienną rzeczywistością. Oni nie mogą sobie na to machnąć ręką, choćby chcieli.
5. Bo zabijasz nadzieję.
No właśnie, zastanów się przez chwilę. Co powodujesz, kiedy “gasisz” w ten sposób inicjatywy osób, które chcą działać na rzecz sprawiedliwego pokoju? Co wnosisz do sprawy takim jakże budującym wkładem?
Jeśli nie masz zamiaru budować nadziei i przyszłości dobrej dla obu narodów, przynajmniej zdobądź się na to, by nie gasić działań tych ludzi, którzy wybrali inną drogę.
6. Bonus – dla wierzących. Bo Jezus by tego nie powiedział.
Pamiętaj – Jezus był naczelnym głosicielem mrzonek i utopii! Nadstawiać drugi policzek? Modlić się za wrogów? Przebaczać 77 razy? Wierność jednej żonie?
Jemu też byś powiedział, że buja w obłokach?
Wydawać by się mogło, że Jezus był obojętny względem polityki i okupacji swoich czasów. Ale nie był obojętny względem krzywdy! A więc Ty również nie bądź obojętny względem krzywdy.
Bo czy to możliwe, że Jezus głosiłby Królestwo Boże, miłość do bliźniego i do wrogów, łamał wszelkie schematy, ale jakimś cudem pozostałby bierny wobec konfliktu takiego jak ten?
(Pamiętaj – mówiąc o skrzywdzonych mam na myśli oczywiście nie tylko Palestyńczyków. To, że jest ogromna dysproporcja w ofiarach nie oznacza, że po stronie Izraelskiej nie ma osób, które cierpią i przeżywają stratę. Jedna tragedia wcale nie umniejsza ani nie wymazuje drugiej.)
7. Bonus – dla Polaków. Bo to również polityka Twojego kraju buduje lub burzy pokój
Polityka rządzi się swoimi prawami, a konkretniej – prawem interesu narodowego. Pytanie tylko, co jeśli w interesie danego kraju jest to, aby przyzwalać na niesprawiedliwość w innej części świata?
Nie potrafię opisać, jak duże zdenerwowanie ta myśl wywołuje w wielu ludziach. Ci ludzie wolą myśleć, że sytuacja w Ziemi Świętej nie zadaje im osobiście żadnego pytania o moralność. A tak nie jest. Kiedy pytam o to, czy słusznie jest stawiać interes narodowy wyżej niż walkę o sprawiedliwość i równość w Ziemi Świętej, nawet jeśli to oznacza, że tam gdzieś po gruzach chodzą dzieci i pakują do koca członki ciał swoich rodziców, dylemat w głowie Polaka jest ogromny. Bo jak to zrobić, żeby jakoś usprawiedliwić swój egoizm i nadal uważać się za przyzwoitego człowieka?
Trafiłam na kilka osób, które zasłaniały się właśnie interesem narodowym, aby “usprawiedliwić” odżegnanie się polskiego prezydenta i rządu od stosowania prawa międzynarodowego (sytuacja z 9 stycznia 2025). Ciekawe tylko, czy gdyby to te osoby “miały pecha” i to na nie najechał walec brutalności światowej polityki i to one do koca zawijałyby wątrobę swojej matki lub ucho swojego syna, to czy również uznałyby za słuszne to, że świat – w imię swojego interesu osobistego – nie stanie po ich stronie.
Ziemia Święta zadaje pytanie każdemu Izraelczykowi, każdemu Palestyńczykowi, ale też każdemu innemu człowiekowi na świecie. Co jest wartością nadrzędną? Interes własny, czy dobro ludzi (nawet ludzi innej wiary i żyjących daleko). I to nie jest pytanie hipotetyczne.
Dołącz do grona moich Patronów, aby wspierać powstawanie treści dotyczących budowania sprawiedliwego pokoju w Ziemi Świętej oraz powstawanie mojej muzyki i podcastu Rozmowy w Wieczerniku