Przyznam szczerze, że wahałam się mocno, czy napisać o sobie taki post i wrzucić go do sieci. W końcu jednak doszłam do wniosku, że sama uwielbiam w ten sposób wirtualnie poznawać innych, więc w sumie dlaczego nie?
- Jestem poliglotką. Sama do końca nie wiem, jak się to stało, bo nigdy tego nie planowałam 🙂 Wcale nie byłam nigdy najlepsza w klasie z angielskiego i zresztą do dzisiaj nie jest to moja najmocniejsza strona. Gdzieś po drodze jednak przysiadłam nad francuskim (rozszerzona matura), potem wpadłam na pomysł, żeby studiować arabski, a los sprawił, że rozpoczęłam naukę hiszpańskiego (opanowałam biegle) i włoskiego (dogadam się), na studiach również miałam hebrajski współczesny, którego naukę kontynuuję samodzielnie głównie poprzez słuchanie muzyki,
a w pracy mam możliwość nauki rosyjskiegoEDIT: w międzyczasie zmieniłam pracę, uczę się rosyjskiego na własną rękę. Z tego wszystkiego oczywiście moją perełką jest arabski, bo był (nadal jest) największym wyzwaniem. A właściwie nie sam arabski standardowy, który był językiem podstawowym na studiach, ale dialekty mówione, których na studiach mieliśmy szczątki. Ja jednak zaprzyjaźniłam się z Youtubem, libańskimi serialami, a później zaprzyjaźniłam się z Palestyną i Jordanią, czego wynikiem jest na dziś biegła znajomość dialektu syro-palestyńskiego 🙂 - Uwielbiam tłumaczyć. To się niejako łączy z punktem pierwszym i jakoś tak mam, że nie nudzi mnie w ogóle żmudne poszukiwanie najlepszego tłumaczenia przegrzebując słowniki albo internet. Uwielbiam wszelkie dyskusje na tematy około językoznawcze, sytuacje językowe w danym kraju, wszelkie tajniki i ciekawostki, przyimki, zaimki, zdrobnienia, tworzenie napisów do filmów, tłumaczenie dokumentów urzędowych, można powiedzieć w skrócie, iż w temacie tłumaczeń interesuje mnie absolutnie wszystko. Lubię rozumieć ludzi i sprawiać, że rozumieją się między sobą.
- Przez lata pracowałam jako wolontariuszka i marzyłam o pracy w pomocy humanitarnej/rozwojowej. Właściwie cały mój wolny czas w trakcie studiów to był jeden wielki wolontariat. Myśl o pracy w organizacji pomocowej była moją latarnią przez całe studia. A wiadomo, że marzenia lubią się spełniać, kiedy człowiek zmierza w ich kierunku…
Ale o tym jeszcze nie teraz. EDIT: Dziś już się zadomowiłam w nowej pracy, jestem odpowiedzialna za projekty prowadzone przez Caritas Polska na Bliskim Wschodzie. - Mój mąż jest Palestyńczykiem… z Betlejem. Prawdopodobnie gdyby nie on, to nie byłoby teraz “Dzisiaj w Betlejem”, gdyż pomysł tego bloga pojawił się właśnie wtedy, kiedy mieszkałam w Palestynie. Cóż, chwilowo tam nie mieszkamy (można natknąć się na nas na ulicach Warszawy), ale jest to sytuacja mniej lub bardziej przejściowa, właśnie dlatego blog nie zniknął 🙂
- Poza “Dzisiaj w Betlejem” oraz jego angielską wersją prowadzę też bloga o rozwoju osobistym dla kobiet po arabsku. A dokładniej o tu. Ostrzegam, że jest to najbardziej różowy zakątek w internecie, gdyż… Arabki lubią różowy, podobnie jak zdarza im się spać z ogromnymi pluszakami w wieku lat dwudziestu i więcej… Pomysł pisania na tematy rozwojowe po arabsku natomiast wyniknął z tej prostej przyczyny, że praktycznie nikt o tym jeszcze nie pisze i ten rynek (ponad 200 milionów użytkowników języka, bagatelka) jest ciągle do podbicia! Skoro więc piszę na temat rozwoju osobistego, to znaczy, że temat jest mi bliski, gdyż…
- … jestem coachem. No dobrze, świeżo po szkole coachingu i dopiero rozwijam skrzydła w tym temacie. Jest to kolejny wielki ocean do odkrycia i z pewnością stwierdzam, że gdybym miała iść znowu na studia, niewątpliwie byłaby to psychologia.
- Uwielbiam czytać. Poza wspomnianą psychologią i rozwojem osobistym spędzam poranne i popołudniowe chwile w autobusie ze Stevenem Kingiem i jest on rzeczywistym “kingiem” na moich półkach z książkami.
- Piszę powieść, której tematem przewodnim jest… wybaczenie i ból. Nie wiem jeszcze, co z tego będzie, ale wiem, że dołożę wszelkich starań, żeby projekt ten był nieco inny, niż wszystko to, na co możecie natknąć się w księgarni.
- Jestem słuchowcem. Jeśli inni mają fotograficzny wzrok, to ja niewątpliwie mam nagraniowy słuch. Potrafię zapamiętać melodie usłyszane tylko raz albo zanucić słowa piosenki w nieznanym języku, której uczyłam się w podstawówce. Obecnie więc rajem dla mnie jest świat muzyki Wschodu. Dlaczego? Kultury Wschodu po prostu inaczej pojmują muzykę. Dla osoby wychowanej na gamach durowych i molowych muzyka Wschodu jest jak nowa galaktyka!
- Gram na pianinie i na gitarze. Zdarzyło mi się również napisać kilka piosenek. Kiedyś bardzo ubolewałam nad swoim niskim głosem, któremu daleko do sopranowych solówek. Pewnego dnia postanowiłam się z tym pogodzić.
- W liceum chodziłam do klasy sportowej i grałam w siatkówkę. I to tyle jeśli chodzi o kontakt ze sportem 🙂
- A właściwie nie, przecież potrafię też jako tako jeździć konno! Z podkreśleniem jako tako, gdyż jeżdżę od 14 roku życia i pewnego dnia mój progres stanął w miejscu.
W ramach spełniania marzeń z dzieciństwa w końcu po godzinach tańczę balet. Od niedawna. Oczywiście baletnicą już nie będę, nawet szczerze wątpię w to, że kiedykolwiek założę pointy, ale to nie zmienia faktu, że balet jest lepszy niż jakikolwiek fitness! EDIT: niestety porzuciłam balet po zmianie pracy, która jest o wiele bardziej wymagająca, niż ta poprzednia. Inspiracją do podjęcia tego pomysłu był wątek z powieści, którą obecnie piszę (jedna z bohaterek tańczy balet). Chciałam więc trochę poczuć ten klimat.- Pomimo że wychowałam się w górach, nie umiem jeździć na nartach.
- Wychowałam się w ekumenicznej rodzinie katolicko – zielonoświątkowej. To miało kolosalny wpływ na to, kim jestem teraz i co myślę o wszelkich waśniach międzywyznaniowych. Zdarzało mi się do księdza iść z płaczem, że powiedział na rekolekcjach krzywe słowo o protestantach. Kiedy indziej, z tym samym płaczem poszłam do pastora, który pozwolił komuś publicznie w zborze obrazić katolików. I wiecie co? Oboje przyznali, że dali plamę 🙂
- Z tej mieszanej rodziny miałam już prostą drogę do tego, aby pokochać Taize.
- Poza wydaniem powieści marzę o tym, żeby pójść na pieszą pielgrzymkę do Santiago de Compostela. EDIT: pomimo tego pragnienia, cel na ten rok, to niewątpliwie Gruzja. Będzie to nie tylko zaległy „miesiąc” miodowy, ale również cudowny krok na drodze do napisania powieści.
- Na świecie najbardziej fascynuje mnie Inność. W ogóle jestem zdania, że nie ma nic bardziej rozwijającego niż przyjaźń z ludźmi, którzy myślą inaczej. Co to za sztuka, żeby ludzie wierzący mieli przyjaciół wśród innych wierzących, a ateiści siedzieli tylko w swoim gronie? Oczywiście wiara to nie jedyna bariera między ludźmi. Dodać można jeszcze zwyczaje, kręgi kulturowe, języki, poglądy, style życia i tak można albo mieć przyjaciół tylko wśród swoich, albo… zaryzykować chwilowe niewygody i spróbować dotrzeć do Innych.
- Banał, banał, banał… Nie umiem żyć bez czekolady.
Chyba nigdy nie zetnę włosów na krótsze niż… bardzo długie. EDIT: A jednak. Po 26 latach włosów do pasa powiedziałam „dość”! Niedawno ścięłam 25 centymetrów i czułam się jakbym nie była sobą!- Codziennie kładę się spać z myślą, że idę do kina, gdyż najczęściej rano pamiętam, co mi się śniło 🙂 Uwielbiam to zapisywać w formie absurdalnych opowiadań.
Teraz Wasza kolej. Poznajmy się lepiej! 🙂
Sylwia
1 komentarz
troche smutne, że tyle napisałaś o sobie, a nikt Ci nie odpowiedział na końcowy apel. to może trochę nadrobię.
1. Trafiłem przed chwilą na tego bloga, bo ktoś zalinkował tekst o „dwóch kościołach” i bardzo mnie on poruszył.
2. Byłem w Gruzji i polecam.
3. Co polecasz z muzyki arabskiej?